Dla pracowników
Ile jest na świecie osób, które zajmują się strojeniem fortepianów?
… czyli po co są dziwne pytania na rozmowie rekrutacyjnej?
05 czerwca 2019
O trudnościach pokonywania kolejnych etapów rekrutacji w drodze do wymarzonej pracy i budowania swojej ścieżki kariery nie trzeba zapewniać nikogo, kto w wyniku rozsyłania swojej aplikacji został zaproszony na rozmowy przez kilka firm.
W CZYM TKWI TRUDNOŚĆ?
Rozmowy kwalifikacyjne mają to do siebie, że z jednej strony przywodzą na myśl rozwój, zmiany (zazwyczaj staramy się o zmiany na lepsze), powiew świeżej energii, wewnętrznej motywacji napędzającej do działania i szansę na samorealizację w nowej pracy i odnalezienie odpowiedniego dla nas miejsca.
Z drugiej jednak, wielu z nas przysparzają niemałej dawki stresu ze względu na świadomość, że wszystko zależy od nas, że od tego jak wypadniemy podczas rozmowy, jak zaprezentujemy swoje umiejętności, zależy nasza najbliższa przyszłość. Ponadto jest to jedna z tych sytuacji, po której nie do końca wiemy, czego się spodziewać. Poradników dotyczących tego, na jakie pytania trzeba znać odpowiedź, powstało tak wiele, że nie sposób je zliczyć, jednak rekruterzy coraz częściej mają asa w rękawie w postaci pytań, które ciężko przewidzieć, a co dopiero udzielić na nie właściwej odpowiedzi.
O JAKICH PYTANIACH MOWA?
W Internecie aż roi się od list najdziwniejszych pytań rekrutacyjnych. Na czele firm, które po mistrzowsku potrafiły zaskoczyć kandydatów, króluje nie kto inny jak Google. W pewnym momencie usunęli oni nawet część ze swoich pytań z uwagi na to, że zostały uznane za zbyt trudne i abstrakcyjne. Które z nich brzmiały najbardziej szokująco?
- Ile wziąłbyś pieniędzy za umycie wszystkich okien w Seattle?
- Ile jest na świecie osób, które zajmuje się strojeniem fortepianów?
- Zaprojektuj plan ewakuacji dla San Francisco
- Wyjaśnij pojęcie bazy danych w trzech zdaniach 8-latkowi
- Ile piłeczek golfowych zmieści się w autobusie?
To nasi bezapelacyjni faworyci. Trzeba przyznać, że analizując powyższe przykłady, można dojść do wniosku, że rekruterom nie brak kreatywności. Jednak właśnie – czy o kreatywność tutaj chodzi?
Ile jest na świecie osób, które zajmują się strojeniem fortepianów? – gdzie tu sens?
Te wątpliwości pochłaniają myśli kandydatów, którzy słysząc tego typu pytania, czują się jakby znaleźli się w ukrytej kamerze i mieli pojawić się w jakimś nowym reality show. Jednak to nie program, a rzeczywistość. Rzeczywistość, z którą trzeba się zmierzyć. W tym właśnie sens takich zabiegów – w sprawdzeniu czy i w jaki sposób kandydat znajdzie wyjście z niekomfortowej sytuacji, której niespodziewanie przyszło stawić mu czoła. Czy tylko to chcą uzyskać rekruterzy poprzez zadawanie takich pytań? Nie. Okazuje się, że powodów jest znacznie więcej.
1. ocena zachowania w trudnej sytuacji
„Masz osiem piłek. Siedem waży tyle samo, jedna jest nieco cięższa. Jak ją zidentyfikujesz mając do dyspozycji wagę szalkową i tylko dwa ważenia?”. Słyszysz takie pytanie – jakie emocje w Tobie wywołuje?
Nie trzeba odczuć tego na własnej skórze, żeby wiedzieć, że w obliczu pracy marzeń, gdy trzeba ważyć każde słowo – zagwozdka tego typu potrafi wymalować na twarzy niemałe zakłopotanie, a w głowie obudzić kłębiące się myśli, nerwowo poszukujące odpowiedzi. Z jednej strony jeśli kandydat nigdy nie słyszał o tym, że podczas jego starań o pracę mogą paść nietypowe pytania, może zastanawiać się, czy to nie żart. Może chcieć się wycofać, może speszyć się, zamilknąć lub powiedzieć, że nie zna odpowiedzi, że się tego nie spodziewał. Ile ludzi – tyle reakcji i możliwości odzewu. Rekruterzy tylko czekają na tego typu potknięcia. Celowo wytrącają z równowagi kandydata, żeby wprawić go w zakłopotanie i postawić go w lekko stresowej sytuacji. Chcą w ten sposób sprawdzić jak na co dzień radzi sobie z trudnościami, czy jest spontaniczny, czy potrafi panować nad emocjami i czy mimo poddenerwowania potrafi myśleć trzeźwo, w sposób zadaniowy. W końcu słowa i zapewnienia to jedno, realia to drugie.
- Ocena determinacji
Pokonanie stresu to tylko część sukcesu. Druga tyczy się oceny podjętych działań. To, że kandydat nie przeraził się pytaniem, nie oznacza jeszcze, że pod wpływem presji czasu znajdzie jakąkolwiek odpowiedzieć i będzie próbował za wszelką cenę poszukać rozwiązania. A na tym zależy rekruterom. Tak naprawdę większość z tych dziwnych pytań nie ma jednoznacznej, dobrej (jak by się mogło wydawać) odpowiedzi. Ważna jest reakcja i to czy kandydat będzie na tyle ambitny i zdeterminowany, by przerywając ciszę, obrać jakiś kierunek oraz przedstawić swój punkt widzenia. Jedno jest pewne – powinien się go trzymać, odpowiednio argumentować i zachować przy tym chociaż względne opanowanie.
3. Test na kreatywność
Często nietypowe pytania stosowane są wtedy, gdy rekrutacje tyczą się pracy opartej na kreatywności. Ze względów oczywistych zakłada się więc, że wszyscy marketingowcy tworzący strategie komunikacyjne muszą posiadać tę cechę. Po co jednak ta umiejętność pracownikom? Otóż jest to niezwykle ważna umiejętność w wielu branżach, dla osób, które mają ambicje być kimś więcej niż tylko „odwalającym swoją robotę”. Pracownik planuje i przewiduje, jakie efekty przyniosą jego działania. Na szereg wyzwań, z którymi ma do czynienia nie znajdzie gotowych rozwiązań i aby przezwyciężyć problem musi wyjść poza utarte schematy. Przy pomocy niejednoznacznych pytań rekruterzy mogą zatem poznać tok myślenia kandydata, a kandydat (jeśli rzeczywiście jest twórczy i pomysłowy), ma szansę zabłysnąć i wykazać się nieschematycznymi rozwiązaniami.
4. Weryfikacja umiejętności niezbędnych do pracy na danym stanowisku
Kolejnym, ostatnim powodem jaki chcemy wyodrębnić, jest chęć sprawdzenia, czy kandydat nadaje się do pracy na danym stanowisku. Wbrew pozorom, pytania całkowicie wyrwane z kontekstu odzierają nas z każdej maski, uwypuklają słabości, obnażają braki, ale też uzewnętrzniają nasze mocne strony, które być może w dotychczasowym przebiegu rekrutacji nie miały szansy się ujawnić. Jak to działa? Sprawa nie jest wcale tak skomplikowana.
Klasyczne pytanie z ilością osób zajmującą się strojeniem fortepianów jest tego idealnym przykładem. 4 kandydatów, którzy zwykle są wymieniani podczas case study, udowadnia, że jest tutaj możliwa różnorodność reakcji:
Kandydat nr 1 uzna, że nie posiada odpowiednich informacji, by udzielić odpowiedzi na to pytanie. Poprosi o inne pytanie lub będzie czekał na reakcję rekrutera.
Kandydat nr 2 znajdzie sprytny sposób, aby ominąć niewygodne pytanie, odpowiadając, że z pewnością jest ich trochę. Uzna, że nie było mowy, aby precyzyjnie określić dokładną ilość takich osób.
Kandydat nr 3 podejdzie do sprawy w sposób analityczny, zakładając potrzebne mu dane tj. wykonujących to zajęcie w skali kraju czy Europy, następnie wykonując na bazie tych założeń stosowne obliczenia.
Kandydat nr 4 nie udzieli jednoznacznej odpowiedzi, nie będzie też zakładał żadnych danych. Wytłumaczy jedynie swój tok myślenia, powie jakich danych by potrzebował oraz w jaki sposób by je wykorzystał, gdyby je miał. Objaśni, których wzorów by użył oraz w jakim celu. W ten sposób teoretycznie opowie o sposobie dojścia do rozwiązania.
Kluczem do wyłonienia odpowiedniego kandydata jest odpowiednia analiza jego cech – wynikających z powyższych odpowiedzi oraz dopasowania do stanowiska, na jakie aplikuje. Oczywistym jest, że innego sposobu myślenia będzie się oczekiwało od kandydatów na różne stanowiska. Tutaj ważna jest odpowiednia interpretacja rozwiązań i zastanowienie się, czy wymagana jest umiejętność analitycznego myślenia, schematycznego, logicznego, czy pożądane jest wychodzenie poza schematy i nieszablonowe podejście do tematu.
A Wy – z jakimi dziwnymi pytaniami spotkaliście się w toku rekrutacji?